(source: unsplash.com)
(source: unsplash.com)

„House of Cards”… w Kato? Warto spróbować

Dobrze. Przyznam się, że tytuł zrobiłem pod typowe zaciekawienie czytelnika. Wybaczcie. Podzielę się z wami moim małym pomysłem, który w głowie noszę dobrze cztery lata, a co ów ma wspólnego z bardzo pozytywnie odbieranym serialem serwisu internetowego Netflix, „House of Cards”? No niewiele, bo tylko czołówkę.

Timlapse masterpeace

Kiedy pisze te słowa premierę w amerykańskim serwisie ma piąty sezon Domku z kart. Nie miałem przyjemności go jeszcze oglądać, ale na pewno to zrobię. Mam duży szacunek do serialu, który w mojej ocenie pokazał kunszt aktorski Kevina Spaceygo. Dla niewtajemniczonych aktor gra w serialu bezwzględnego, brutalnego i bezkompromisowego polityka. Historia jest wyśmienicie napisana, towarzyszący Spacemu inni aktorzy grają doskonale. Produkcja na światowym poziomie. Najbardziej kluczowa w całości narracji serialu jest metoda w jakiej Frank Underwood tłumaczy, bezpośrednio widzom, do kamery swoje motywacje. Spacey gra te sekwencje idealnie, z wyczuciem i z wyrafinowaniem, którego inni aktorzy nawet nie są w stanie naśladować. O samym serialu chętnie napiszę recenzję, ale teraz będzie o poniższej sekwencji otwierającej:
Uważam powyższy klip za piękny przykład montażu. Zrealizowana w technice timelapse otwierająca sekwencja ma pewien urok, który zachwycił mnie kiedy tylko ją zobaczyłem kilka lat temu, gdy oglądałem pierwsze odcinki. Nie trwało długo, kiedy wypracowałem sobie w głowie, by zrobić tę sekwencję dla konkretnego miasta i konkretnego motywu.
Ktoś powie, że naśladownictwo nie jest niczym odkrywczym, ale będę polemizował.
Mam wiele szacunku dla każdego kto podejmuje się wszelkiego twórczego wysiłku, nawet jeśli pozostanie blisko inspirującego dzieła. Jeśli natomiast nie robi omawianego działania dla zysku, tym bardziej chwalę motywację. Projekt o którym pisałem powyżej nie robiłbym dla zysku. Stawiam sobie za cel latem zrealizowanie klipu inspirowanego tą sekwencją a wszystkim bardziej zaciekawionym „House of Cards” sugeruję zacząć od pierwszego sezonu produkcji, w której można poczuć nie raz dreszcz na plecach.
 

You may also like...

You cannot copy content of this page