Kadr z filmu "Bo we mnie jest seks"
Kadr z filmu "Bo we mnie jest seks" | Premiera 2021 | Next Film

3 w 1. „Bo we mnie jest seks”

Pewnie jak każdy, i ja konsumuję wiele treści i twórczości w ciągu miesięcy roku. Stąd też ten pomysł na wpisy mniej rozbudowane niż recenzje. Przekazujące kilka spostrzeżeń o różnych dziełach z jakimi się spotykam w skondensowanej formie. Nie ukrywam, że wiele z tych dzieł miałem zamiar zrecenzować w pełni na blogu. Miały to być recenzje pokroju tych już opublikowanych: np. obrazu Maria Callas, czy też filmu Edwarda Bergera „Konklawe.” Jednak, co naturalne, nie zawsze znajduje się czas i przestrzeń, aby to opracować. Stąd tych kilka dzieł z minionych lat, które jednak warto polecić lub też odwrotnie… odrzucić. Miłej lektury.

„Bo we mnie jest seks” (2021)

Kadr z filmu "Bo we mnie jest seks"

Kadr z filmu „Bo we mnie jest seks” | Premiera 2021 | Next Film

Pozostając w temacie opisywania gwiazd muzyki, kilka lat temu oglądałem ten obraz w reżyserii Katarzyny Klimkiewicz. W nim, w rolę polskiej gwiazdy czasów PRL-u Kaliny Jędrusik, wcieliła się Maria Dębska. I jest to bardzo interesujący film oscylujący tematem nie tylko wokoło osoby gwiazdy, co także wokoło realiów życia w Polsce socjalistycznej. Gdy po 4 latach wracam do tego seansu, utkwiły mi po nim w głowie piosenki, dialogi i dość wartka akcja. Oglądałem ten film z dużą dozą zaangażowania, nawet jeśli w pewnych momentach czułem i przewidywałem co się w nim będzie działo. Dodam, że nie znałem wcześniej realiów życia omawianej gwiazdy tak dobrze. Ten film to także piękna wyprawa w modę ówczesnej Polski, w której zderza się nie tylko obyczajowość tradycyjna i nowoczesna, ale i spojrzenie na rolę kobiety w szerokim społeczeństwie. Jędrusik nie stroni w nim od wyzywającego słownictwa i budowania wizerunku diwy polskiej sceny aktorsko-muzycznej. Gdzie ten film może trochę zawodzi to w pewnych szczegółach i w drugoplanowych rolach. Przyznam, że obok głównej odtwórczyni roli samej piosenkarki, to nie przypominam sobie za bardzo kto w tym filmie kogo grał i dlaczego miałbym go/ją pamiętać. Jeśli ktoś chce recenzenckiej oceny, to mamy tu film 6 na 10 punktów. Oglądać, jak inne propozycje będą słabsze. O ile pamiętam można go było teraz zobaczyć w niektórych ofertach streamingowych.

„Spider-Man: Bez drogi do domu” (2021)

Kadr z filmu "Spider-Man: Bez drogi do domu"

Kadr z filmu „Spider-Man: Bez drogi do domu” | Premiera 2021 | Columbia Pictures / Marvel Studios

Filmów o superbohaterach na blogu Edytoriada w sumie nie było za wiele, może nawet wcale. I powiem Wam dla czego. Mam głębokie przeświadczenie, że tą tematykę nie do końca udaje się w przenieść na duży ekran. Sam czytałem komiksy o superbohaterach, oglądałem animacje poświęcone tym postaciom. Mam kilka osób, zarówno z Marvel, jak i z DC Comix, które darzę sporym sentymentem. Jednak… postać człowieka pająka w filmie z 2021 r., w reżyserii Jona Wattsa, a sportretowaną przez Toma Hollanda, to po prostu nie jest to. Dla mnie ten film był – jak w soczewce – ujęciem tego w jaką stronę poszły wszystkie (no prawie wszystkie) serie ujmujące zmagania nadludzko wyposażonych postaci. Jest tu za wiele wątków, za wiele zabawy z chronologią i w pewnym momencie w multiversum. To dla widza za wiele jak na czas pełnometrażowego filmu. I to błąd popełniany często przez prawie każdą serię opartą o komiksy spod znaku Supermena, Batmana, czy w końcu Spider-Mana.
Kadr z filmu "Spider-Man: Bez drogi do domu"

Kadr z filmu „Spider-Man: Bez drogi do domu” | Premiera 2021 | Columbia Pictures / Marvel Studios

Tego obrazu nie da się poprawnie zrozumieć, jeśli nie widziało się chronologicznie wcześniejszych części, a przyznam się wam… sam nie wiem, które to powinny być. Jest tu akcja, jest i humor w kilku zabawnych dialogach, scenach. Nie powiem, efekty i gra aktorska na plus. Dają temu obrazowi dużo fajnych akcentów, jednak synergii to nie ma i w sumie, chyba nie miało być. To film trwający 2 godziny i 30 minut. Ten czas się czuje i w miarę oglądania on się po prostu dłuży. Wysiedziałem ten film w fotelu kinowym, ale finał był już po prostu przekombinowany – zwłaszcza gdy do całego tego spaghetti wątków dodano dra Strange’a. Postać, która zawsze wszystko rozwala w Marvel, bo jest tak nadprzyrodzoną konstrukcją, że po prostu nie da się jej brać na poważnie. Ale… kto by brał kino superbohaterskie na poważnie. Z omawianych filmów to chyba najsłabsza pozycja, bo dałbym jej 5 punktów na 10 i w sumie to nie polecam. Chyba, że na serio lubisz takich aktorów jak – właśnie dr Strange w tym filmie – Benedict Cumberbatch.

„Czarodziejski flet” (2022, oglądany 2023)

Kadr z filmu "Czarodziejski flet"

Kadr z filmu „Czarodziejski flet” | Premiera 2022 | Kino Świat

I na koniec tego trójpozycyjnego zestawienia, dramat niemiecko-amerykański z musicalem operowym w tle. Choć, w przeciwieństwie do Marii Callas, tu opera to tylko jeden, tytułowy „Czarodziejski flet.” Ten obraz był grany w kinach w 2023 r. Widziałem go dwa lata temu i przyznam, że dobrze wspominam ten seans. To kino z pozytywnym przekazem i z dualizmem światów w swojej konstrukcji. Trochę wraca do klasycznego ujęcia baśni, gdzie bohater – w roli Tima Walkera Jack Wolfe – musi rozwiązać zagadkę w świecie baśniowych stworzeń i magii, aby to działanie przyniosło pożądane, dobre efekty w realnym świecie jego życia. Uprzedzę, że kończy się dobrze, nie tak, jak w „Labiryncie Fauna,” gdzie tylko w baśni jest pozytywne zakończenie.
Kadr z filmu "Czarodziejski flet"

Kadr z filmu „Czarodziejski flet” | Premiera 2022 | Kino Świat

Co ja osobiście polubiłem w tym filmie, to jego tempo i gra aktorska. Był to w sumie jeden z pierwszych filmów, w jakich widziałem Jacka Wolfe. Doceniłem jego grę aktorską. Dopiero potem zorientowałem się, że grał w serialu „Cień i Kość.” Ten znów recenzowałem i możecie tę recenzję przeczytać tutaj. No i nie mogę nie pochwalić sekwencji muzycznych. Nie są czysto operowe, i sprawia to że może ten film oglądać każdy. Nie brakuje temu obrazowi dużo pompy z jaką opowiada on swoją historię. Myślę, że każdemu, kto chce chwilę odetchnąć od trudności swojego tygodnia, to dobra odskocznia, którą można oglądać teraz w niektórych serwisach streamingowych. To na pewno też bardzo dobra ścieżka zapoznania się z klasyczną muzyką dla młodych XXI w. Polecam z mocnym 6,5 na 10. Dziękuję za uwagę.

You may also like...

You cannot copy content of this page