"Closer", Natalie Portman, studio: Columbia Pictures
"Closer", Natalie Portman, studio: Columbia Pictures

„Bliżej” – film bez treści

Zapis wpisu w formacie audio:   Trudno przychodzi mi recenzowanie takiego kina, ale część mnie to nawet lubi. Przedstawiam Wam recenzję filmu, który polecono mi dwa tygodnie temu. Analizowałem wówczas scenę otwierającą ten obraz i zachwyciłem się ilością szczegółów, które udało się przemycić reżyserowi w pierwszych dwóch minutach. Obraz wzbudził moje zainteresowanie i tak w poniedziałek (9 października) oglądałem „Closer” z 2004 roku robiąc sobie wycieczkę wstecz. Polecam trailer, który ewidentnie miał wysłać do kina na inny w wyrazie obraz. Niżej jeden z fragmentów filmu, który nada ton całej tej recenzji.

Kilka faktów

  Obraz ma polski tytuł „Bliżej,” trudno bowiem inaczej przetłumaczyć to angielskie słowo. Jest w reżyserii Mikea Nicholsa a scenariusz pióra Patrick Marber to adaptacja dramatu tegoż pisarza z 1997 roku. Obsada to wyśmienita i utalentowana czwórka aktorów – Natalie Portman (Alice), Jude Law (Dan), grający pierwszą parę i Julia Roberts (Anny) oraz Clive Owen (Larry) – również para. Nie dajmy się jednak uwieść ani obsadzie, ani nagrodom reżysera (Nichols  ma Oskara, Złoty Glob , BAFTY i Emmy) to kino trudne, wymagające, brutalne i momentami niezrozumiałe. Ja chyba nadal nie rozumiem pewnych aspektów tego obrazu, i nie wstydzę się do tego przyznać.
Kadr z sekwencji otwierającej "Closer", Natalie Portman, studio: Columbia Pictures

Kadr z sekwencji otwierającej „Closer”, Natalie Portman, studio: Columbia Pictures

"Closer", Clive Owen, studio: Columbia Pictures

„Closer”, Clive Owen, studio: Columbia Pictures

Fabuła

  Scena otwierająca ukazuje zmierzających ku sobie Alice i Dana (Natalie Portman i Jude Law). Bohaterowie idą w zatłoczonym Londynie, ją w kulminacji sceny potrąca czarna taksówka. Z kontekstu łatwo wywnioskować, że to jej pierwsza wizyta w brytyjskiej stolicy, bo nieświadoma lewostronnego ruchu patrzy nie w tę stronę na przejściu co trzeba. Bohaterów łączy relacja, która przeradza się w namiętne uczucie. Dalej Dan odwiedza Anny (Julia Roberts). Fotograf robi mu zdjęcia do swojej wystawy o obcych. Napięcie seksualne rośnie z każdym kliknięciem migawki także między tą dwójką. Dan będący pisarzem dalej gmatwa życie Anny i Laremu (Clive Owen). Plątanina powiązań romantycznych między bohaterami szybko się zacieśnia. Jest jak pajęczyna i z każdym ruchem ofiary (nasza czwórka bohaterów) tylko jest gorzej.
"Closer", Julia Roberts, studio: Columbia Pictures

„Closer”, Julia Roberts, studio: Columbia Pictures

Do tego dochodzi coraz trudniejsza atmosfera, która tylko komplikuje kolejne sceny, dialogi, spotkania, ruchy, relacje. Nim widź się zorientuje ogląda (godzina filmu) „coś innego”. Film po pierwszej scenie może wydawać się komedią romantyczną, ale tak nie jest. To dramat czystej postaci, który w konkluzji, powiem więcej, jest farsą.

Co my oglądamy?

  Po pierwsze, muszę jasno zarysować, że „Bliżej” to bardzo dorosłe kino. Dialogi są pełne jednoznacznych, erotycznych stwierdzeń. Bohaterowie mówią ostentacyjnie, wulgarnie, bez jakiegokolwiek zahamowania, a ich przepychanki słowne (choć to bardzo delikatne określenie) są tylko przeplatane romantycznymi wyrazami „kocham cię”. Słuchanie „Bliżej” to mentalnie ciężkie doświadczenie, po którym zostaje w głowie wrażenie chaosu emocji, niemiłych emocji. Nie zrozumcie mnie źle. Dialogi brzmią wybitnie naturalnie w tym filmie. Choć można zastanowić się, czy ktokolwiek w swoim życiu doświadcza (w tak krótkim czasie) tak skrajnych emocji w relacjach damsko-męskich?
"Closer", kadr z trailera filmu, studio: Columbia Pictures

„Closer”, kadr z trailera filmu, studio: Columbia Pictures

Po drugie widać tu wyraźną grę aktorską. Zarówno postacie damskie, jak i męskie są grane z zaangażowaniem, autentycznie, nawet jeśli nie każdą postać da się lubić. Mnie zirytował zwłaszcza Dan. Mówiąc językiem filmu to prawdziwy kawał sk…syna. Nie można też było oczekiwać czego innego. Nazwiska, które wymieniłem wcześniej są na piedestale talentów kina od lat. Po trzecie, film operuje bardzo ograniczonymi środkami wyrazu. Mamy tu kadry, dialogi, kolory, sceny z życia, niewielką rozpiętość lokacji, raptem czwórkę aktorów. I? To wystarczy. Do realizacji tego obrazu nie można mieć zastrzeżeń. Mam je natomiast do fabuły.

Brak realnych postępów

  Jest jeden powód dla którego „Bliżej” zapadnie mi w pamięć jako… cóż niezadowalające kino. Uczy się nas, że formy wyrazu jakie są w dyspozycji reżysera, operatora, scenarzysty, każdego w zawodach filmowych służą dwóm rzeczom – wzbudzaniu emocji i opowiadaniu historii. O ile pierwsze w tym filmie są, to fabularnie „Bliżej” zawiodło.
Film nie rozwija swoich bohaterów. W pigułce można powiedzieć, że są w tym samym miejscu na początku obrazu, co pod jego koniec, po 104 minutach.
Kadr z sekwencji otwierającej "Closer", Natalie Portman, studio: Columbia Pictures

Kadr z sekwencji otwierającej „Closer”, Natalie Portman, studio: Columbia Pictures

Wszyscy bowiem nie uczą się, nie rozwijają, nie ewoluują. Pokaleczeni na samym początku filmu nie mają pod jego koniec niczego więcej, jak tylko więcej blizn, ran i świadomości własnych niepowodzeń w szukaniu szczęścia i miłości. To obraz nieudanego epizodu miłosnego z życia każdego z nich. Więcej. Pełnego skrajnej, przyziemnej erotyki mającej tylko zaspokoić rządzę. Dan jako jedyny może doświadcza pewnego katharsis w scenie finalnej obrazu, ale czy to aby na pewno to? Nie jest to jednoznaczna scena. Alice praktycznie wraca do punktu wyjścia, nie będę więcej zdradzał, by uniknąć spoilerów. Anny chyba też nie robi większego postępu we własnym życiu. A Larry? Jak był dermatologiem nadal nim jest, on chyba najmniej się zmienia. Wróć. Nikt z głównych bohaterów się nie zmienia. Nie wykluczam, że by dogłębniej zrozumieć ten obraz trzeba go oglądać więcej niż raz. Sam pewnie go jeszcze zobaczę, ale nie prędko. To ciężkie kino, którego nie polecam, o ile nie nastawiacie się na wymagający film.

You may also like...

You cannot copy content of this page