Filmowcy na planie, źródło: Vincent Diamante/flickr.com/photos/sklathill/, CC BY-SA 2.0
Filmowcy na planie, źródło: Vincent Diamante/flickr.com/photos/sklathill/, CC BY-SA 2.0

Zasady montażu. Oś montażowa. Dlaczego 180 stopni to złota liczba w operowaniu kamerą?

Ruszam z czymś co można nazwać serią postów o zasadach montażu. Nie będą to tak rozbudowane wpisy, jak recenzje filmów, czy goszczące na blogu wpisy o sprzęcie. Postaram się, by zamykały się w bardzo prostej, jednoznacznej definicji zasady montażu i by były zwięzłe.
Na pierwszy rzut idzie jedna z najważniejszych zasad pracy na planie, znana pod kilkoma nazwami, zasada nie łamania osi montażowej.
Krótko rzecz ujmując jest to prosty zabieg pozycjonowania kamery (lub kamer) tak, by pozostawała ona (one) zawsze po tej samej stronie wyimaginowanej linii, która łączy dwa punty akcji na planie filmowym. Nazwa pochodzi właśnie od owej osi, którą warto rozrysować sobie w głowie, gdy układamy plan.

Schemat

Dlaczego ta zasada jest ważna? Kreśli ona pozycję widza (czy też całej widowni) w wyimaginowanej przestrzeni obserwacji filmu. Powiem więcej. Pozycjonuje ona nie tylko jeden kadr, ale wszystkie kadry w scenie. Jeśli zostaje złamana, oglądający obraz zaczyna tracić punkty odniesienia w przestrzeni. Po prostu nie wie, gdzie jest i na co ma zwracać uwagę. Zademonstruję to na prostym schemacie. Powyższy rysunek obrazuje jedną z najprostszych sytuacji w każdym (no prawie każdym) filmie, jaką jest dialog. Sylwetki to oczywiście aktorzy, patrzą na siebie. Linia między nimi, to nasza oś. Jest bardzo wyraźna. Kamery mogą znaleźć się w każdym punkcie wybranej strony osi (zielone kamery). Dzięki temu widź zawsze patrząc (przez kamerę) w prawo będzie widział postać po prawej schematu, a gdy spogląda w lewo, będzie widział postać po lewej. Co najważniejsze postaci też będą (umownie) patrzeć na siebie. W skrajnym przypadku można postawić kamerę (jak na schemacie za bohaterem) na osi. Taka pozycja może być wewnętrzna (między postaciami) lub zewnętrzna (za postaciami). Te różne ustawienia kamery pozwalają na różne obserwowanie akcji. Polecam eksperymentować w montażu z tą zasadą. Co ważne, oś nie musi istnieć tylko między bohaterami. Może też zostać zarysowana między różnymi elementami. To od inwencji operatora, reżysera i montażysty zależy gdzie ona jest. Czy raczej gdzie są, bo osi może być dużo. Wyobraźmy sobie np. film tak skonstruowany jak „12 gniewnych ludzi” (1957). W tym obrazie, klasyce amerykańskiego kina, akcja opowieści dzieje się w zamkniętym pomieszczeniu, w którym przysięgli rozważają winę lub niewinność oskarżonego. Polecam gorąco ten film, pełen wspaniałego aktorstwa i dobitnie łapiący kwintesencję filmów z USA lat 50 XX w. Kamera w scenach w „12 gniewnych ludziach” pięknie i często zachowuje się tak, by nie złamać osi montażowej. Biorąc pod uwagę, że osi w tych scenach jest dużo (mnogość aktorów wymusza ich zmiany) operatorsko film musiał być bardzo ciekawym przedsięwzięciem.
Polecam zwracać uwagę na rozmowy i „dynamiczne zmiany kadru.” Nie dopatrzyłem się, by złamano w powyższym klipie oś akcji.

Co daje złamanie osi montażowej?

No, ale, nie bylibyśmy filmowcami, gdybyśmy nie łamali osi. Tylko, jak z każdą zasadą, także z tą obowiązuje artystyczna (nad)zasada, którą śmiało nazwałbym nawet prawem.
Każdą zasadę można złamać, jeśli się tylko wie jak to zrobić i po co.
Oś można łamać, zwłaszcza by wprowadzić widza w stan niezrozumienia, zagubienia, pewnej niepewności. Wówczas udaje się uzyskać poplątanie pojmowania przestrzeni filmu. Odbiorca po prostu nie wie dokładnie gdzie jest. Podobnie, oś łamie zasadniczo każda zmiana miejsca akcji, zasygnalizowany upływ czasu, i tym podobne zabiegi. Można też tę zasadę obejść, pokazując ruchem kamery zmianę pozycji. Wystarczy (i tu wracam do naszego schematu) przejść za lub przed bohaterem „na wizji.” Takim zabiegiem bowiem pokazujemy odbiorcy, że i on zmienił miejsce w przestrzeni. Polecam eksperymentować z osią montażową.

You may also like...

You cannot copy content of this page