Film egzaminacyjny jest jednym z najpoważniejszych wyzwań wobec jakich stanąłem jako montażysta. Udało się naszemu zespołowi dobrze wybrnąć z tego zadania. grafika: pexels.com/domena publiczna
Film egzaminacyjny jest jednym z najpoważniejszych wyzwań wobec jakich stanąłem jako montażysta. Udało się naszemu zespołowi dobrze wybrnąć z tego zadania. grafika: pexels.com/domena publiczna

48 godz. na zrobienie filmu zaliczeniowego. To możliwe

Przyznaję się poniżej, że wróciłem na studia. Dwa. Zrobiłem na nich krótki film, który bardzo mi się podobał… i efekt finalny, i praca włożona w jego tworzenie. Wracam po intensywniejszym tygodniu z krótką refleksją na temat ostatniej realizacji filmowej. Przyszło mi w udziale w dniach 2, 3, 4 lutego tworzyć egzaminacyjny film w ramach moich studiów w szkole filmowej. Tak, od semestru znów jestem studentem. Wraz z grupą innych, zafascynowanych filmem pasjonatów w Krakowie wykonaliśmy etiudę, której nadaliśmy, najpierw roboczo, potem już finalnie tytuł:
„Rozgrywka”.

Historia

Film trwa dwie minuty, osiem sekund. Jest opowieścią wyjętą w korporacyjnego świata, w którym dwie osoby walczą w bliżej nieokreślonej rywalizacji. Pracownicy starają się wypaść jak najlepiej przed szefową, która niebawem oceni ich projekty. Różnica polega na tym, że pierwszy pracownik ma pracę gotową. Jest zadowolony, pewny siebie, wręcz arogancki. Drugi. Pracuje intensywnie i bardzo możliwe, że nie zdoła dopełnić terminu. Niestety nie mogę zamieścić tutaj filmu, bo równałoby się to publikacji. Nie byłoby fair wobec moich współkreatorów upublicznić tę produkcję. Nie byłoby też ok wobec aktorów. W końcu nie podpisywali zgody na takie wykorzystanie wizerunku.

Jaki jest więc cel tego wpisu?

Chcę podzielić się wrażeniem, jakie pozostawił w mojej osobie ten film. Po pierwsze. Zdałem sobie sprawę z presji, jaką się czuje, gdy podejmuje się zadanie realizacji projektu w restrykcyjnych ramach czasowych. Na wykonanie zadania mieliśmy piątek popołudnie, sobotę i pół niedzieli (do godz. 13:30). Mowa o całej produkcji, od przygotowania pomysłu, znalezienie lokacji, doboru aktorów, przez zdjęcia aż po zgranie materiałów, dobór muzyki, montaż i kolorowanie. No z tym color gradeingiem to trochę przesada, bo nie był wymagany. Mnie oczywiście nie oszczędzało, bo gdy kręcono finalne, dodatkowe sceny, ja już montowałem poprzednie ujęcia,
I powiem, że bardzo mi się podobał.
Nie ma lepszego sposobu na sprawdzenie się, jak właśnie wybrać restrykcyjny deadline i go dotrzymać. Oprócz niewielkiego zgrzytu w zespole, o którym tutaj nie będę mówił, jestem niezwykle zadowolony z własnej pracy przy tym projekcie, z poznanej kultury pracy innych i z finalnego produktu. Tak. Film mógł być lepiej zrealizowany, zawsze znajdzie się ocena, że można coś poprawić. Ja jednak, trochę ponad tydzień po produkcji, bardzo chwalę sobie to doświadczenie. Muszę poszukać kolejnego wyzwania artystycznego.

You may also like...

You cannot copy content of this page